piątek, czerwca 11, 2010

Staroć z archiwum

Naturalny BALSAM DO UST w słoiczku o zapachu Monkey Farts (mix bananów, grejpfrutów, kiwi, gumy balonowej, truskawek i wanilii)

Etykiety: , ,

15 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

O niczym innym nie marzę, jak tylko by moje usta pachniały jak Monkey Farts...

czwartek, czerwca 17, 2010 10:20:00 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Cacko! Ta strona zawsze poprawi mi humor, ale po przeczytaniu TEGO opisu popłakałam się.
pozdrawiam wszystkich czytających
Magda

wtorek, czerwca 22, 2010 1:54:00 PM  
Blogger amistad said...

ktoś tu sobie z kogoś zrobił jaja

na przykład producent z nieznających angielskiego, a lubiących się popisywać nazwami i napisami w tym języku

do balsamu Monkey Farts proponuję zakupić seksowne spodnie z napisem WET AND READY na tyłku (widziałam takie na kobiecie)

panowie mogą zadawać szyku w t-shirtach z napisem, na przykład, THE GREATEST FOOL i, proszę państwa, hamerykańsko będzie jak w "Dynastii"!

wtorek, czerwca 29, 2010 11:40:00 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Wy się moi drodzy śmiejecie, a mnie się płakać chce. Nie płakać! Ryczeć! Wielkimi, krokodylimi łzami.
To jest smutne i tragiczne.

Czytam sobie i myślę "Boże, gdzie się podział system edukacji, który nie dopuszczał na studia, ba... nawet do szkół średnich, idiotów, a teraz każdy debil może mieć maturę i nawet magistra. Właśnie, teraz, kończy następny semestr na uczelniach wyższych pokolenie maturzystów Giertycha."

W obecnych czasach błędy ortograficzne podkreśla nawet komunikator gg... by debil jeden z drugim mogł skorygować je... No i ta nieszczęsna interpunkcja. Uwierzcie, że często-gęsto nie wiem co czytam, muszę przeczytać jeszcze raz i drugi, wstawiając w myślach znaki interpunkcyjne, by wszystko miało jakiś sens.

Tak więc mnie to nie śmieszy. Mnie to bardzo smuci. To wcale nie znaczy, że ja nie mam kłopotów z ortografią czy interpunkcją, miewam, ale zastanawiam się zanim coś napiszę.
Dobrze, że powstał taki blog - dla mojej refleksji.

Dzięki Ci zbieraczko "allegrowych kwiatków".
Pozdrawiam
B.T.

sobota, lipca 10, 2010 8:01:00 PM  
Blogger amistad said...

możemy poryczeć razem, jeśli chcesz, ale co to zmieni?

wtorek, lipca 13, 2010 11:45:00 PM  
Blogger amistad said...

możemy poryczeć razem, ale co to zmieni?

wtorek, lipca 13, 2010 11:45:00 PM  
Anonymous Anonimowy said...

z racji niemożności znalezienia emaila do redakcji, posyłam: http://img3.imageshack.us/img3/1355/tczewiki.png

piątek, lipca 16, 2010 4:34:00 PM  
Anonymous Anonimowy said...

http://allegro.pl/playskool-wotwots-interaktywny-pompon-mowi-jezdz-i1222811777.html

wtorek, września 14, 2010 2:18:00 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Odnosząc się do komentarza B.T. chciałam zauważyć,że "Czasami sformułowanie "krokodyle łzy" lub "krokodyli płacz" bywa błędnie utożsamiane (w polszczyźnie) z płaczem obfitym, nie dającym się pohamować, ale jest to skutek braku wiedzy o rzeczywistym źródle pochodzenia tego związku frazeologicznego." oraz, że zwrot ten oznacza "nieszczery płacz; fałszywe, udawane ubolewanie". W związku z powyższym nasuwają mi się liczne złośliwe wnioski, ale się powstrzymam i zachowam je dla siebie. :-)

środa, października 20, 2010 11:54:00 AM  
Anonymous plasterek said...

Rozumiem że Monkey Farts zamknęły działalność bloga?

środa, października 27, 2010 11:34:00 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Co z blogiem? :(

niedziela, listopada 21, 2010 9:30:00 PM  
Anonymous Anonimowy said...

No właśnie, czemu już nic się nie pojawia? ;(

czwartek, listopada 25, 2010 1:19:00 PM  
Blogger Porfiria said...

Życie. Brak czasu, inne priorytety.

czwartek, listopada 25, 2010 3:58:00 PM  
Anonymous Anonimowy said...

penkłem ze smiechu

piątek, grudnia 17, 2010 8:33:00 PM  
Anonymous Anonimowy said...

test

sobota, stycznia 22, 2011 5:45:00 PM  

Prześlij komentarz

<< Home